Zarządzanie Czasem


Artykuł pochodzi z roku 2012. Na brązowo dodałem uzupełnienie z roku 2020, na niebiesko z roku 2022.

Wstęp. Czas - nie tylko czas wolny, ale w ogóle czas jest najcenniejszym, bo nieodnawialnym i niepomnażalnym zasobem, którego nie można zwielokrotnić, tak jak można np. dochody. No prowadząc odpowiedni tryb życia można statystycznie żyć może 25% dłużej, ale co to jest w porównaniu z możliwością zwielokrotnienia dochodów, które można mieć na poziomie 3.000 miesięcznie, ale można też mieć 3.000.000 miesięcznie. Co więc zatem można zrobić? Więc skoro czasu nie można zwielokrotnić, to przynajmniej można odzyskać czas tracony na rzeczy ani przyjemne ani pożyteczne, a takiego czasu jest nie mało, i dobrze go wykorzystać. Więc postanowiłem ten czas odzyskać i wykorzystać na to na co chcę, więc przede wszystkim na znacznie dłuższe wakacje co roku. Bo zarządzanie czasem to zarządzanie życiem.

Najpierw to, co wszyscy wiedzą. O czterech prostych sposobach na odzyskanie wolnego czasu wiedzą chyba wszyscy, ale wymieńmy je tu krótko dla porządku. 1. Wszyscy wiedzą, że aby żyć szczęśliwie i mieć dużo wolnego czasu, trzeba wprowadzić pewne usystematyzowane sposoby, jak to się ładnie mówi zarządzania czasem. Literatura na temat jest bogata, więc pewnie każdy już sporo o tym wie i przeważnie jakąś metodę stosuje. 2. Wszyscy wiedzą, że aby żyć szczęśliwie i mieć dużo wolnego czasu, trzeba nie mieć w domu telewizora, bo to ogromny złodziej czasu. Telewizja ogłupia nie dlatego (a przynajmniej w głównym stopniu nie dlatego), że pokazuje prymitywne programy, ale na skutek mechanizmu przekazywania informacji na zasadzie "wpychania" w odbiorcę, co jest nienaturalne dla mózgu człowieka i powoduje jego dezaktywację i przez to stopniowe osłabianie jego sprawności. 3. Wszyscy wiedzą, choć nie wszyscy to stosują, że aby żyć szczęśliwie i mieć dużo wolnego czasu, trzeba nie mieć konta na Facebooku, bo to ogromna strata cennego czasu i efekt podobny jak telewizji. 4. Także chyba wszyscy wiedzą, że aby żyć szczęśliwie i mieć dużo wolnego czasu, trzeba nie bawić się w dobrego gospodarza i zrezygnować z wszelkich prac w domu i obejściu, które tylko pozornie wydają się konieczne. I co przestrzegacie tych czterech zasad? Pewnie wielu z Was przestrzega, ale nadal nie ma dosyć wolnego czasu i nie czuje się w pełni szczęśliwymi, prawda? A wiecie dlaczego? Bo te cztery sprawy są w prawdzie istotne, ale brakuje tu piątej najistotniejszej sprawy, o której piszę dalej.

Uwielbiam mieć dużo czasu, który mogę przeznaczyć na to, na co chcę. Jak to osiągnąć? Po pierwsze, co proste, mniej wydawać, żeby wystarczyło mniej pracować (można też mniej pracować zwiększając swoją stawkę godzinową, ale to już nie takie proste, bo do tego trzeba rozumu i uporu - a obie te rzeczy są dobrem wielce deficytowym). Po drugie, co też proste, nie robić tego, co nam zabiera czas nie dając nic wartościowego w zamian. Zacznijmy może od mniej ważnej oszczędności - od oszczędności pieniędzy. Do ważniejszej oszczędności - oszczędności czasu dojdziemy za chwilkę. Więc zastanowiłem się, na co bezsensownie wydaję najwięcej pieniędzy. Na samochód! Tu jest wyliczony koszt posiadania samochodu choć podaną tam kwotę pewnie można dla wielu użytkowników samochodu zredukować nawet o 40% to i tak jest to ogromna kwota. Owszem samochód jest potrzebny pewnym ludziom w pracy oraz w niektórych sytuacjach i tego nie neguję. Natomiast większości służy głównie do wożenia samego siebie i to głównie na krótkich dystansach do pracy i tym podobnych. Nie posiadanie samochodu pozwala mi zredukować wymiar pracy o 20% (50 dni roboczych roku) - po dodatkowe dwa miesiące wakacji. Tak w ogóle, to samochód kiedyś kupiłem, bo wszyscy inni mieli, więc pomyślałem: kupię - zobaczę co z tego wyjdzie. Wyszła tragedia i sprzedałem go niecałe trzy lata później. Zarówno wcześniej, jak i potem jeździłem rowerem i miałem przez to znacznie wyższą jakość życia. I teraz ja przez te dwa dodatkowe miesiące sobie jeżdżę na wycieczki i śmieję się z właścicieli samochodów, którzy w tym czasie pracują w pocie czoła, aby utrzymać swoje pojazdy. Człowiek z rodziną z dziećmi ma znacznie większą oszczędność czasu z pozbycia się samochodu, niż kawaler. Nie musi bowiem dowozić dzieci do szkoły i na różne inne zajęcia. Dzieci muszą dojechać same - one się uczą zaradności, a my mamy wolny czas. Dwie pieczenie na jednym ogniu.

Jazda na rowerze jest praktyczna i przedłuża wakacje. Rower to najszybszy środek lokomocji w mieście i na wsi. Można wszędzie wjechać, wszędzie zaparkować. Jeżdżę nim po każdej w miarę poziomej powierzchni, robiąc sobie różne skróty i wyprzedając samochody oraz pieszych jak się tylko da. A najczęściej jadąc na zajęcia na uczelni jadę ul. Polną, Księdza Brzózki, Bulwarami Straceńskimi i Generała Maczka - czyli mijam z daleka centrum miasta i ruch samochodowy i mam po drodze ładne widoki na góry, w związku z czym podczas takiej jazdy czuję się jak na wakacjach - to mój dodatkowy zysk. Czasem do sakwy pakuję elegancką koszulę i niezwykły krawat, a czasem i garnitur przewożę - nic się nie pomnie, jak jest odpowiednio zapakowane. Przewożę też notebooka i różny inny sprzęt elektroniczny i przy odpowiednim zabezpieczeniu z amortyzacją nic się nie ma prawa stać. A dobrą pogodę mam zawsze, bo dobra pogoda na jazdę rowerem to pogoda ducha.

Jazda na rowerze przedłuża życie i przyśpiesza wzrost gospodarczy. Badania prowadzone w kilku krajach wykazały, że dojeżdżający do pracy na rowerze są znacznie zdrowsi, a samo dojeżdżanie rowerem do pracy średnio wydłuża życie o ponad trzy lata i poprawia zdrowie w tym czasie. Dojeżdżający rowerem średnio byli 5 dni w roku na zwolnieniu lekarskim, wobec 11 dni dla dojeżdżających samochodem. To się przekłada bezpośrednio na wzrost gospodarczy. A ponadto mają oni o wiele więcej wolnego czasu, nie musząc go przeznaczać na zarabianie na utrzymanie samochodu oraz także na tracenie czasu podczas kierowania tym samochodem, więc rzeczywisty zysk czasowy wynosi od razu na starcie co najmniej 10 lat.

Kondycja umysłowa. Współczesny człowiek powinien być sprawny na umyśle, bo w dzisiejszych czasach raczej umysł, niż ręce wykorzystujemy do walki o przetrwanie, następnie poprawę swojego bytu i następnie dokonywanie wielkich rzeczy. Jazda na rowerze zapewnia dobre dotlenienie mózgu, co jest kluczowe dla kondycji umysłowej. W zasadzie podobnie każdy inny sport uprawiany na świeżym powietrzu, ale jest jedna różnica: na uprawianie innego sportu trzeba wygospodarować specjalny (i niezwykle cenny) czas. Rowerem się przemieszam także użytkowo, więc czas dojazdu do pracy/na różne spotkania/w inne miejsca od razu wykorzystuję na poprawę efektywności działania mojego umysłu.

Jazda na rowerze jest prestiżowa. Gdy jeżdżę rowerem do pracy i we wszystkie miejsca na mieście i na wsi, gdzie chcę coś załatwić, to od razu widać, że jestem człowiekiem myślącym, bo wybrałem najoptymalniejszy środek transportu. I to, że widać, że jestem myślący jest prawdziwym prestiżem.

A jak rowerem jest za daleko? To wtedy zamiast butów rowerowych zakładam buty biegowe i ćwiczę biegi do autobusu lub pociągu. W autobusie zaś dalej intensywnie wykorzystuję czas: wyciągam Kindla lub laptopa i w ten sposób wykorzystuję efektywnie 100% czasu podróży. Natomiast jadąc samochodem bym musiał ten czas przeznaczyć na kierowanie nim i znowu bym był w plecy. Natomiast podczas epidemii jaką mamy w roku 2020 po prostu nigdzie daleko nie jeżdżę - i tak nie ma dokąd, bo wszystkie imprezy odwołane (tylko w wakacje jeździłem na rowerze po naszym pięknym kraju). A gdybym naprawdę musiał jeździć, to właśnie zachodzi jedna z tych sytuacji, o której pisałem w trzecim akapicie, w których samochód może być potrzebny. Lepiej tu bowiem stracić czas i pieniądze na jazdę własnym samochodem, niż stracić zdrowie i życie zarażając się w autobusie i potem zarażając kolejne osoby. Co jednak nie zmienia faktu, że nie mając samochodu przez 30 lat zaoszczędziłem dziesiątki tysięcy godzin i setki tysięcy złotych i te zyski już mi zostaną na zawsze, nawet gdybym tymczasowo musiał nabyć samochód na czas tej epidemii.

Jadąc rowerem nie uprzykrzam innym życia. Raz do roku jest w Bielsku-Białej Bieg Fiata, raz Tour de Pologne, a czasami jeszcze jakieś inne wydarzenia, że zamkną na chwilę dla ruchu samochodowego centrum miasta. Wtedy nareszcie da się żyć. Cisza, spokój, brak smrodu i trucizn wydalanych z rur wydechowych. Dla dobra mieszkańców powinni to centrum zamknąć dla samochodów na zawsze. Nie tylko w Bielsku-Białej, ale i w każdym innym mieście. Jadąc rowerem nie uprzykrzam innym życia przez smród spalin, hałas silnika, zakorkowanie miasta. W bardziej cywilizowanych krajach Europy północnej i zachodniej bardzo duża część ruchu w miastach, a i sporo poza miastem, odbywa się rowerami i transportem publicznym. Przez to i warunki do życie są tam lepsze i średnia długość życia o kilka lat większa, bo nie ma tyle trucizn w powietrzu. To też z tego powodu niektórzy na samochody mówią blachosmrody. I choć samochody rzeczywiście są z blachy i wydzielają smród, to jednak uważam, że nie należy używać takiego określenia w obecności kierowców, bo mogą się czuć przez to obrażeni, a obrażanie kogokolwiek do niczego dobrego nie prowadzi.

Jazda rowerem jest ekologiczna. Sprawa jest na prawdę poważna: emisja CO2 oraz innych gazów cieplarnianych podczas procesu produkcji samochodów (samochód waży ok. 1 tony, rower ok. 10 kg) oraz wydzielanych podczas ich eksploatacji z rur wydechowych przyczynia się do globalnego ocieplenia, które zgodnie z prognozami przed końcem XXI wieku przekroczy 4oC, a to już doprowadzi do zmian klimatycznych powodujących wyginięcie ludzkości, ale przetrwają i ster na tej planecie przejmą po nas szczury. Dodatkowo smog i te wszystkie pyły zawieszone już skracają nasze życie o kilka lat. Zgadza się, nie tylko samochody, inne rzeczy też, się do tego przyczyniają, więc innymi rzeczami też trzeba się zająć. Pomału już pojawiają się pewne światełka nadziei na horyzoncie, np. najnowsze osiągnięcia w dziedzinie fotowoltaiki, nowych baterii elektrycznych i innych technologii. Sprawności ogniw dochodzące już do 40%, szybki spadek cen i coraz większe upowszechnianie się technologii dają szansę, że uda się nam w ciągu kilkudziesięciu lat niemal w całości przejść na energię odnawialną (słoneczną, wodną, wiatrową, ...). Już sama energia słoneczne dociera do Ziemi w ilości dziesiątek tysięcy razy większej, niż aktualne zapotrzebowanie energetyczne ludzkości (są różne szacowania, więc wolę nie podawać konkretnej liczby). To zapotrzebowanie na energię nie powinno się już drastycznie zwiększać (pewnie jeszcze trochę wzrośnie, ale potem będzie już spadać); zmniejsza się wzrost liczby ludzi na świecie i są coraz bardziej energooszczędne technologie (jak choćby domy pasywne, oświetlenie LED i rozwój kolei dużych prędkości, na które się już w niektórych rejonach Europy masowo przesiadają ludzie ze znacznie bardziej obciążających środowisko samochodów i samolotów), a także na samochody elektryczne (co ma sens tylko jeśli ta energia elektryczna jest generowana ze źródeł odnawialnych). Trzeba do tego jeszcze wzrostu świadomości ludzi, żeby zaczęli myśleć i przestali sami się truć. Ale i ten wzrost świadomości już następuje; najpierw w krajach bardziej rozwiniętych, ale do Polski też już zaczyna pomału przychodzić - na razie głównie w kwestii ogrzewania węglem. Miejmy więc nadzieję, że wzrost naszej świadomości przyśpieszy i podejmiemy odpowiednie działania zanim już będzie za późno.

W świetle ostatnich wydarzeń, bardzo ważną rzeczą jest ograniczenie zapotrzebowania na ropę i gaz. Od lat staram się tu jak mogę, jeżdżąc wszędzie rowerem, gdzie to tylko możliwe. Rower nie zużywa benzyny, więc nie trzeba jej importować. Inne rzeczy które możemy zrobić, to: 1. Współdzielenie samochodów, gdy rowerem za daleko. Na dalsze trasy blablacar, a na codzienne dojazdy do pracy dogadać się z sąsiadami, a nie że w prawie każdym samochodzie siedzi tylko kierowca. 2. Wyłącz ogrzewanie w domu, gdy tylko nie jest potrzebne. Termomodernizacja budynków; grubsze ocieplenie, eliminacja mostków termicznych, wietrzenie przez gruntowe wymienniki ciepła, itp. Przy okazji zmniejszymy smog i efekt cieplarniany.

Niektórym samochód jest na prawdę potrzebny. Czasami ze względu na charakter pracy (kurier, serwisant, itp.) lub ze względu na niepełnosprawność, lub pewne inne szczególne sytuacje, niektórzy rzeczywiście potrzebują samochodu. Natomiast większość, która używa samochodu bez istotnej potrzeby (czyli żeby wozić tylko samego siebie mając zdrowe nogi), nie robi tego w złej wierze tylko z braku świadomości, że byliby szczęśliwsi gdyby jeździli wszędzie rowerem. Również szczęśliwsi byliby inni mieszkańcy ich miejscowości i całej naszej planety. Często niektórzy myślą, że coś się nie da i widzą tylko różne problemy, które im przesłaniają najlepsze rozwiązanie, więc możemy im to najlepsze rozwiązanie podpowiedzieć: rower proszę państwa, nie samochód! Zyskacie dziesiątki tysięcy godzin wolnego czasu i setki tysięcy złotych i pomożecie uratować Ziemię. Te zyski wielokrotnie przewyższają problemy i wszystkie "nie da się", więc na prawdę warto.

Jaki rower? Najbardziej mi się aktualnie podoba rower poziomy typu SLWB, coś takiego, jak Rans X-Stream lub Rans V2 Formula, aczkolwiek biorę też pod uwagę amortyzator na tylnym kole. Miałem okazję pojeździć już trochę na takich rowerach i wrażenia z jazdy są rewelacyjne. Właśnie się przymierzam do nabycia takiego roweru. A na razie mam zwykły rower krosowy, przy czym zaraz po zakupie wymieniłem wszystkie punkty styku decydujące o komforcie jazdy: siodełko, gripy i pedały, co widać na zdjęciach po prawej stronie. Na temat osprzętu (przerzutki i te wszystkie inne elementy) się nie będę wypowiadał, bo znajomość osprzętu jest domeną prawdziwych bikerów, natomiast zwykli ludzie, tacy jak ja się na tym nie znają.





Porady Rowerowe dla początkujących i nie tylko

Wiatraczek i pyrkawka Jedną z ważnych motywacji do jazdy na rowerze jest to, że jest to fajne. Więc czemu by nie zrobić jeszcze bardziej fajne montując sobie na kierownicy wiatraczek, a na widelcu pyrkawkę (czyli taką zgiętą kartę, która ocierając się o szprychy robi "pyr, pyr, pyr")? Dodatkowo wiatraczek, jako że się rzuca w oczy może stanowić przynętę na dziewczyny, zaś pyrkawka dźwiękowy sygnał ostrzegawczy nadający komunikat "z drogi śledzie bo Pan Mirek jedzie!" Powodzenia!

Kask. Zdania na temat, czy jeździć w kasku są podzielone, ale większość osób rozważa to w kategoriach prawdopodobieństwa i potencjalnych skutków kolizji. A to błąd, bo nie to jest podstawowym zadaniem kasku. Głównym zadaniem kasku jest dodanie prestiżu rowerzyście. Wszyscy zawodnicy jeżdżą bowiem w kasku. Nietrzeźwi i inne dziady na starych gratach jeżdżą bez kasku. Chcesz uchodzić za zawodnika, czy za dziada?

Bezpieczeństwo. Jak wiadomo głównym zagrożeniem dla rowerzystów są dzikie psy i ich nie mniej dzicy właściciele. Aby się przed nimi bronić należy wozić ze sobą gaz pieprzowy i pałkę i w razie konieczności obrony atakującego psa zagazować w pysk i spałować. A jak wyskoczy za chwilkę na nas jego właściciel - to operację powtórzyć. Powodzenia!

Ubiór na rower - spodnie. Ze spodniami jest taki problem, że prawa nogawka lubi wchodzić w łańcuch, a lewa co najmniej zachaczać o korbę. Nogawek nie podwijamy, bo w XXI wieku to już obciach. Nogawki należy spiąć parą klamerek do przypinania prania, przy czym lewą nogawkę spinamy zawsze żółtą klamerką, a prawą czerwoną. Jest to dlatego istotne, że z prawej strony nikomu nie wolno nas wyprzedzać, więc czerwony kolor klamerki o tym przypomina, niczym światło czerwone. Z lewej wolno wyprzedzać, ale ostrożnie, więc żółta klamerka robi za żółte światło migające, które mówi: jedź jeśli droga wolna, ale ostrożnie. Więc zakładamy klamerki (żółtą i czerwoną) i powodzenia!

Ubiór na rower - bluza. Jak wiadomo optymalna bluza na wszelką aktywność na świeżym powietrzu jest mniej przewiewna z przodu (bo tu wieje), a bardziej na plecach (by się grzbiet nie pocił). Można wprawdzie kupić takie bluzy, ale po co skoro jest tańszy sposób. Jeśli mieszkamy w mieście, to należy z przodu pod bluzkę włożyć reklamówkę foliową, a jak na wsi to gazetę. To zróżnicowanie jest istotne, ponieważ miastowi teraz czytają wiadomości tylko w internecie i dla nich posiadanie papierowej gazety to obciach, zaś wsiowi są eko i dla nich reklamówka niebiodegradowalna byłaby nie do przyjęcia. Jest to owszem trochę dziadowanie, ale ponieważ wkładasz tą reklakmówkę czy gazetę pod bluzę, a nie na wierzch, więc nikt nie zauważy. A choćby ktoś zauważył, to nie znam żadnego mądrego człowieka, któremu by przeszkadzał czyjś ubiór, a głupimi się nie ma co przejmować. Powodzenia!

Sprzęt na wyprawy. Na wielu stronach można spotkać porady zawierające listę tego, co należy zabrać na wyprawę rowerową. Nawiązując do tych porad, chciałem potwierdzić, że przede wszystkim trzeba mieć ze sobą dobry namiot, śpiwór, karimatę i kuchenkę gazową oraz części zamienne do roweru: dętkę, lepiej dwie, a jeszcze lepiej trzy, kilka zapasowych szprych, zapasowy łańcuch i skuwacz oczywiście, bo po co bez tego brać łańcuch. Należy pamiętać też o zabraniu zapasowej opony, jakby się uszkodziła w sposób uniemożliwiający wymianę samej dętki. Trzeba koniecznie zabrać też zapasową tylną przerzutkę, na wypadek uszkodzenia jej przez zahaczenie o coś w trasie. Warto też zabrać zapasowe piasty, kasetę i korbę, oczywiście z kompletem kluczy do ich wymiany. Ale przede wszystkim zapasową ramę, bo jak rama pęknie, to dalej nie pojedziemy. Oprócz zapasowego roweru w częściach trzeba zabrać zapasowy komplet ubrań i komplet lekarstw na wszelką możliwą chorobę. To wszystko ładujemy na przyczepkę Extrawheel, a najlepiej połączyć szeregowo dwie takie przyczepki, na wypadek, jakby jedna się zepsuła. Mając już dwie przyczepki, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby dodać kolejne dwie z boku i wtedy możemy załadować cały nasz dom, co będzie stawiało mniejszy opór, niż gdyby go za sobą ciągnąć na sznurku. Powodzenia!



Creative Commons (You are free to copy, share and adapt all articles and software from my web page for noncommercial purposes, provided that you attribute the work to me and place a link to my home page. What you build upon my works may be distributed only under the same or similar license and you may not distort the meaning of my original texts.). żółta oczojebna kurtka